logo Villa Decius logo Villa Decius
Julia
Żenia

Julia i Żenia

Te dwie osoby urodziły się w Mińsku na Białorusi i w ciągu ostatnich dwóch lat dwukrotnie zostały uchodźcami. Na różne sposoby spotkały się pod jednym dachem w Krakowie.

Próbowały przeciwdziałać temu, co zachodzi obecnie w ich kraju, w którym można zostać zamordowanym w więzieniu lub umrzeć na COVID, a nikt nie będzie wiedział, gdzie zniknął człowiek. W państwie, gdzie wskazany jest sprzedaż powieści "1984" autorstwa George'a Orwella i książek w języku białoruskim, gdzie stowarzyszenia pisarzy i dziennikarzy są likwidowane jako ekstremistyczne i terrorystyczne oraz dopuszcza się karę śmierci za podejrzenie popełnienia aktu terrorystycznego.

Protestowały i były więzione, ale udało im się uciec do Ukrainy.

A teraz musiały wyjechać z powodu wojny.

Każdy z nich widział tortury i śmierć na własne oczy w ciągu ostatnich kilku lat.

Ale co pozostanie w ich pamięci?

Lęk

Belarus / Minsk

W niektórych krajach lęk nie jest uczuciem.
Jest oznaką tego, że nadal masz kontakt z rzeczywistością.

Jeśli

Żenia:

Gdyby została choć jedna możliwość… gdyby była choć mała możliwość zostania, na pewno bym został.

1999
Mały Żenia
2000
Żenia w dzieciństwie

Posłuchaj piosenki Little Jacka, zanim wszystko pójdzie nie tak

Belarus / Minsk

Żenia:

Nie wiem co powiedzieć. Mam 25 lat. Jestem muzykiem i podwójnym uchodźcą: najpierw z Białorusi, potem z Ukrainy.

Jestem przywiązany do miejsca, w którym się urodziłem i wychowałem, myślę, w taki sam sposób, jak każdy człowiek, ale przede wszystkim dom to dla mnie  toludzie, do których chcę wracać.

Wcale nie jestem pewien, czy kiedykolwiek czułem się jak w domu.

 

Dzieciństwo

Julia:

Cóż, w pewnym sensie mam wiele wspomnień.
Urodziłam się we wrześniu 1993 roku w Mińsku, ale moim pierwszym domem był wiejski dom babci.
Z tym miejscem związane jest prawie całe moje dzieciństwo, bo spędzaliśmy tam każde lato.

1996
Maluszek
2000
Dzieciństwo

Pierwsze wspomnienia: dom babci

Belarus / Molchadi

Julia:

Urodziłam się w Mińsku i spędziłam tam całe życie, ale moi rodzice nie.

Z pewnością, jeśli mówimy o wspomnieniach z dzieciństwa, to przede wszystkim to dom mojej babci.

Ta mała wieś była gdzieś pod Baranowiczami. Był tam stary pański dom. Dzieliło go kilka rodzin, ponieważ był ogromny. A obok był nieduży ogród.

 

 

Certainly, if we talk about childhood memories, it is first and foremost the grandmother's house.

Czym jest dom dla mnie?

Julia:

Domem dla mnie są w pierwszej kolejności ludzie.

Ale zachowałam wiele wspomnień także o miejscach, w których odpoczywałam lub spędzałam czas.

2007
Z pewnością, jeśli mówimy o wspomnieniach z dzieciństwa, to przede wszystkim dom babci.  Ta mała wieś była gdzieś pod Baranowiczami. Stary pański dom. Dzieliło go kilka rodzin, ponieważ był ogromny.

Z pewnością, jeśli mówimy o wspomnieniach z dzieciństwa, to przede wszystkim dom babci.

Ta mała wieś była gdzieś pod Baranowiczami. Stary pański dom. Dzieliło go kilka rodzin, ponieważ był ogromny.

2006
Home for me is, probably, people. But I saved a lot of memories also about places where I used to rest or spend time.

Pamiętam

Julia:

Pamiętam las, pamiętam jezioro, które było obok domu, a trochę dalej rzekę, w której kiedyś pływaliśmy.

 

 

Jezioro babci Jezioro Julii

Dom rodzinny

Belarus / Tarasovo village, next to Minsk

Julia:

Takim  domem był nasz dom pod Mińskiem – budowaliśmy go przez wiele lat.

Niestety nie był do końca zbudowany nigdy, ale mieliśmy tam piękny ogród.

Spędzanie wieczorów siedząc na werandzie lub na huśtawkach w ogrodzie było naprawdę cudowne.

 

Minsk

Pozostawiając najbliższych

Julia:

Kiedy wyjeżdżałam z kraju, było to już dla mnie zakazane. To była prawdziwa „operacja specjalna”, bo musiałam podjechać jak najbliżej granicy samochodem, a potem iść pieszo, przez las i błoto zimą.

Potajemnie opuściłam terytorium kraju. Bez pożegnania… no, niby nikt i nic nie wiedział. Zostawiłam rodzinę, kotkę Terra i wielu przyjaciół.

 

2020
Urodzinki rodzinne
2017
Terra, kotka Julii z Mińska

Mimo wszystko

Żenia:

Nawet jeśli czułem się źle z powodu tego, co działo się w moim kraju, mogłem też czuć się bardzo szczęśliwy, gdyż wiedziałem, że moi najbliżsi są tutaj, obok, są ze mną, że mogę ich zobaczyć i opiekować się nimi, a oni mogą się mną zaopiekować i wesprzeć w niełatwą chwilę. I to było najważniejsze.

Nie pożuciłem kraju, pożuciłem wydarzenia dwudziestego roku, sfałszowane wybory prezydenckie, a także protesty przeciwko niemu.

Wyjechałem, bo byłem w niebezpieczeństwie.

 

 

 

Żenia na koncercie Rock

Dlaczego do tego doszło

Julia:

Protestowałam w 2020 roku. Chodziłam na ulice, kiedy tylko mogłam.

Chciałabym, abyśmy mogli powstrzymać całe to kłamstwo i przemoc wobec naszego narodu, aby zapobiec okupacji, aby zapobiec atakowi na Ukrainę z naszego teretorium, bo nikt tego nie chciał. Nie mieliśmy broni, nie mieliśmy żadnych szans, bo gdy przestaliśmy pracować, nasze miejsca zajęli ludzie z Chin i Rosji.

Ludzie w czarnych maskach i zbrojach próbowali nas zatrzymać. Tyle bólu i śmierci. Ale było też tyle nadziei.

Wielu Białorusinów musiało uciekać. Ale wciąż mam nadzieję. Chcę wrócić. Chcę, aby mój kraj był bezpiecznym miejscem do życia.

A wiem, że jako architekt i jako osoba nadal mogę robić rzeczy konstruktywne, stanowcze dla Białorusi.

Wiem, że kiedy tylko będzie szansa, wrócę do domu, żeby pracować na korzyść ludzi i żeby mieszkać z rodziną.

2020
Na protescie
2020
Na protestach

Protesty

Belarus / Minsk

Julia:

Na Białorusi wszczęto przeciwko mnie sprawę karną. Sprawa była motywowana politycznie, gdyż na jednej z akcji protestacyjnych zerwałam maskę „przedstawicielowi struktur” że tak powiem.

Żenia:

Wygląda na to, że zrobiłem wystarczająco dla wolności mojego kraju. I to nie było niezauważone. Przeżyłem więc bardzo nieprzyjemną styczność z białoruskimi siłami bezpieczeństwa. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie mogę znieść poczucia ciągłego zagrożenia.

Do Gruzji a nawet dalej

Georgia / Tbilisi

Żenia:

W ogóle planowałem podróżować, cóż, nie w takich okolicznościach.

I chyba nie spodziewałem się, że mnie będą postrzegać za swojego w obcym kraju, dlatego nie był to dla mnie szok.

Lot do Tibilisi

Szczęśliwy traf

Żenia:

Na Ukrainę przyleciałem lotem przesiadkowym przez Gruzję.

Na szczęście, kiedy wyjeżdżałem za granicę, nie miałem na sobie sprawy karnej i udało mi się opuścić kraj.
Wielu takich jak ja miało mniej szczęścia.

 

2021
w samolocie
2021
Tibilisi

W Kijowie

Ukraine / Kiev

Julia:

Miałam ciepłe ubrania, żeby nie zamarznąć, laptopa i niewielką sumę pieniędzy. Z tym właśnie dostałam się do Kijowa.

W stolicy Ukrainy spędziłam blisko rok. W tym czasie znalazłam mieszkanie, zacząłam czuć, że żyję, a nawet udało mi się znaleźć pracę na przyszłość… jak tylko pozwoliliby mi pracować zgodnie z prawem… planowałam uzyskać pozwolenie.

Kiev

Pokój w Kijowie

Ukraine / Kiev

Żenia:

Na Białorusi zdałem sobie sprawę, że moje szanse na pozostanie wolnym lub przynajmniej bezpiecznym, gdy mówimy o podstawowym zdrowiu psychicznym i fizycznym, są prawie zerowe.

Wiedziałem też, że migracja polega na tym, że pozostaniesz obcy dla ludzi, którzy urodzili się i wychowali w tym kraju. Na zawsze. Bez względu na to, jak bardzo tam będziesz się starał, bez względu na to, jak dobrze znasz język, nieważne, jak dobrze wiesz, co dzieje się w kraju, a i tak będziesz obcym.

Właściwie w Kijowie było dla mnie znacznie bezpieczniej niż w Mińsku. Zatrzymałem się w fajnym miejscu, przyjaciele pomogli mi go znaleźć. Grałem na festiwalu o nazwie Torwald.

 

 

Pokój Żeni w Kijowie

Kiedy zobaczysz się z mamą?

Julia:

Dwa lata później po raz pierwszy zobaczyłam mamę, od kiedy wyjechałam z domu.

Przyjechała do Kijowa i przywiozła mi w prezencie swoją ręcznie wykonaną lalkę. Kiedy wybuchła wojna nie udało mi się zabrać lalki ze sobą, nie miałam czasu na pakowanie, po prostu uciekałam przed śmiercią. Mojej koleżance udało się ją później wyciągnąć z mojego mieszkania w Kijowie.

Tęsknię za mamą i chcę mieszkać z rodziną. Chcę tylko wrócić do domu.

 

 

2021
Mama odwiedza Julię w Kijowie
2022
lalka mamusi zrobiona ręcznie

Wojna się rozpoczęła

Ukraine

Julia:

To było przerażające, kiedy po raz pierwszy od kilku dni wyszłam na ulicę, próbowałam dostać się do znajomych, a autobus po prostu zatrzymał się w pewnym momencie i… po prostu wyszliśmy z niego, bo się nie ruszał.

Droga była zablokowana, bo martwi ludzie leżeli pod mostem.

Nie wiem, czyje to byli ludzie. Nie jestem dobra w rozpoznawaniu mundurów i znaków. Ale trudno było to obserwować. Nawet… nawet jeśli spojrzysz z daleka na martwe ciała, to jest trudne przeżycie. Tego dnia postanowiłam wyjechać. Ja po prostu wyjechałam… po prostu poszłam na stację, nie wiedząc, czy dam radę z niej jechać, czy nie…

Metro kijowskie w dzień wojny

Z wojny do Warszawy

Julia:

Z dworca prawie odjechał zapchany autobus Ecolines. Płacąc dużo, naprawdę dużo, miałam szczęście, że dostałam bilet.

Wyjeżdżałam bez paszportu. O ile ubiegałam się o azyl na Ukrainie, nie mogłam odzyskać dowodu, wyjeżdżałam bez niego. Mój paszport do dziś tam został. Nadal znajduje się w Kijowie w urzędzie do spraw imigrantów.

Jadąc do granicy najbardziej bałam się, że nie wpuszczą mnie bez papierów, bez dokumentów.

Przez jakiś czas staliśmy w korku, ale i tak była to wersja lite tego, jak ludzie się przemieszczali, więc nie mogę powiedzieć, że miałam najgorzej.

Podczas jazdy pisałam do wolontariuszy, do różnych osób, których znalazłam na czatach w Telegram. Nie mogę powiedzieć z jakich organizacji ci ludzie byli, nie znam tego, ale zabrali mnie z granicy Ukraińsko-Polskiej i przywieźli do miejsca, które znaleźli dla mnie na kilka dni. To była Warszawa.

 

 

Pociąg do Polski

Polska / Lviv

Żenia:

Droga z Ukrainy była bardzo trudna i niespokojna. Podróżowałem przez kilka dni z Kijowa do granicy z Polską w Przemyślu, a potem do Krakowa.

Na początku udało mi się dojechać do Lwowa autobusem zorganizowanym przez Inicjatywę Białoruską, która wspierała Białorusinów opuszczających Ukrainę, bo tak naprawdę prawie nikt nie wspierał Białorusinów opuszczających Ukrainę… wiemy z jakich powodów…

Do granicy nie można było dostać się tego dnia, z góry poinformowano nas, że na dziesiątki kilometrów są korki – przejechać po prostu się nie dało. Ludzie spali w samochodach. Musieliśmy więc jechać do Lwowa, żeby tam zostać.

 

 

Gitara

Rzeczy których naprawdę nie chciałem stracić

Poland / Przemyśl

Żenia:

Niektórzy próbowali wedrzeć się do pociągu jadącego do Polski.

Do pociągów ładowano kobiety i dzieci, wsiadali też mężczyźni, ale najczęściej przypadkiem, jeśli mieli dużo szczęścia. Ale większość ludzi naprawdę zostawała na peronie po odjeździe pociągu, bo nie można było się do niego dostać. Po nocy spędzonej na dworcu udało nam się wsiąść do pociągu… Udało nam się wsiąść do pociągu w ostatniej chwili, dosłownie przed zamknięciem drzwi. I to było bardzo straszne.

To było przerażające, bo ludzie, którzy próbowali wsiąść do pociągu, oszaleli, popychali innych, praktycznie wpychali ich na tory. A policja była bardzo surowa dla ludzi.

Miałem ze sobą rzeczy, których naprawdę nie chciałem stracić. Podróżowałem z walizką, w której był mały syntezator. Miałem też futerał z gitarą. I naprawdę nie chciałem stracić tych rzeczy. Chociaż bałem się, że będę musiał zostawić to wszystko na peronie, by tylko wsiąść do pociągu.

Przed wystąpieniem

Zimna droga

Ukraine

Żenia:

Dotarliśmy do przedsionka pociągu i w nim jechaliśmy do Przemyśla. Znowu około dwóch dni. Było tam bardzo zimno. I nie było gdzie usiąść. Gdyby nie wolontariusze, którzy następnego dnia przynieśli nam gorące jedzenie, herbatę, kawę na parking, to byśmy po prostu… nie wiem, jacy bylibyśmy. Jak byśmy się stamtąd wydostali. Bez wątpienia przeżylibyśmy tę podróż. Ale to byłoby jeszcze gorsze.

 

 

 

A potem

W lutym 2022 Julia i Żenia okazały się w tym samym miejscu, w jednopokojowym mieszkaniu z jeszcze jednym uchodźcą z Białorusi i trzema kotami.

Nie znali się wcześniej.

To nie było proste.

 

2022
białorusini w Krakowie
2022
w Krakowie Białorusini

Moja historia

Poland / Cracow

Julia:

To moja historia, którą mogę się podzielić.

Nie wszystko powiedziałam, tak samo, jak nie wszystko chcę pamiętać.

Nie chcę, żeby ludzie czuli cierpienie. Nigdy nie chciałam, żeby coś podobnego mi się przytrafiło, więc niech to będzie tylko moją przeszłością.

 

 

Jak mogę powiedzieć, co zobaczyłem?

Poland / Cracow

Żenia:

Kiedy w drodze odpowiadałem, że jestem z Białorusi, widziałem jak z twarzy ludzi znika uśmiech.

W pewnym momencie po prostu przestałem o tym wspominać żeby nie widzieć takiej reakcji.

W Polsce chyba też nie mógłbym się obejść bez pomocy innych. Zabrano mnie z Przemyśla do Krakowa. A w Krakowie pomogła mi koleżanka.

I gdyby nie ten fakt, myślę, że nie znalazłbym mieszkania, bo w związku z napływem do Polski uchodźców z Ukrainy znalezienie miejsca jest prawie niemożliwe. W dodatku nie chcą wynajmować mieszkań Białorusinom i Rosjanom… z oczywistych powodów…

Wydaje mi się, że gdyby nie ta pomoc… Nie wiem dokąd bym pojechał w Polsce, nie mam nikogo w Polsce.

Nikt nie chce brać na siebie takiej odpowiedzialności. Po prostu przyjąć osobę, która nie ma możliwości zatrudnienia, nie ma możliwości opłacenia mieszkania, kupienia sobie jedzenia, etc.

Pomogli mi ludzie, którym na mnie zależało, przesłali pieniądze. To jest po prostu niesamowite, pomoc, której nie spodziewałem się otrzymać.

Rozumiem, jak ma wyglądać dom w szerokim tego słowa znaczeniu. Myślę, że odnajdę swój dom, jeśli znajdę ludzi, do których chcę codziennie wracać z pracy. I nie ma to nic wspólnego z geografią.

 

 

 

Teraz i w przyszłości

Czy Julia i Żenia czują się tu bezpieczne?

Nadal mogą się uśmiechać.

Przynajmniej starają się jak najlepiej.

Now Julia is in Cracow Żenia w Krakowie
Skip to content