Ludwika i Józef
Ludwika pamięta że dorastała wśród odgłosów dochodzących z warsztatu ojca Józefa i krzyków kur na podwórku. Józef był szewcem, który marzył o polityce. Niestety, spełnienie jego marzeń wpędziło całą jego rodzinę w poważne nieszczęścia i zniszczyło ich życie.
Później, gdy Ludwika podrosła, codziennie przez długie godziny ćwiczyła grę na fortepianie. Przyziemne powtórzenia praktyki skończyły się gdy została zmuszona do wsiadania do bydlęcego pociągu wiozącego ją do Kazachstanu.
Po wojnie spędzonej na północy została wywieziona do Polski gdzie pracowała maszynistką w kopalni węgla, nie mogąc już wrócić do obiecującej kariery pianisty. Ale rytmy i dźwięki lekcji fortepianu, podróży koleją i maszyny do pisania na zawsze zostały z nią.
Miała bogate życie, o którym chcemy powiedzieć więcej.
Szewc który chciał zostać politykiem
Józef był najbardziej znanym szewcem w mieście. Zawsze miał jakichś uczniów, nawet szlachta ze Lwowa przychodziła do niego w poszukiwaniu solidnej naprawy delikatnych butów. Jako mistrz w swoim fachu i człowiek o wysokim statusie poślubił Stefanię, młodszą od niego o 15 lat dziewczynę, która szukała sposobu na ucieczkę przed losem służącej. Nie byli specjalnie romantyczni, ale mieli czworo dzieci – trzech synów i córkę.
Początki
Ludwika:
Urodziłam się w Skolu, małej wiosce na terenie dzisiejszej zachodniej Ukrainy. Dorastam w czteroosobowej rodzinie, w której tata jest szewcem, a mama prowadzi dom. Trzymamy kury.
Z czasem tata traci pracę z powodu zaangażowania w politykę. Mama zawsze będzie powtarzać:
„Wszystko, co się wydarzyło, było spowodowane jego politycznym zaangażowaniem. Powinien był to powstrzymać ze względu na rodzinę”.
Do Stryja
Józef stracił warsztat i jedyne źródło utrzymania. Historia opowiedziana później przez jego żonę była taka, że spędzał zbyt dużo dni w polityce, a żadnego w pracy. Udało mu się jednak dostać przyzwoitą pracę strażnika miejscowej rzeźni. Kiedy wybuchła wojna, zaangażował się w szmuglowanie broni do partyzanckiej armii domowej w lesie, więc w domu nie było poczucia bezpieczeństwa. W międzyczasie córka Józefa została wysłana do bogatej ciotki i wujka, aby zamieszkała z nimi w Stryju, bo nie było ich stać na utrzymanie czwórki dzieci. Czasem odwiedzał córkę, jadąc do Stryja na spotkanie z politykami.
Ludwika:
W wieku 4 lat przeprowadzam się do Stryja, rozwijającego się miasta znacznie większego niż moja rodzinna wieś. Zostałam zaproszona do mieszkania z moją zamożną ciocią i wujkiem, którzy nie mają własnych dzieci. Ciotka jest bardzo surowa i nie pamiętam z jej strony żadnego aktu dobroci ani miłości. Codziennie całowałam jej ręce na dobranoc po kąpieli robionej przez moją służącą. Wujek pracuje jako inżynier naftowy w Persji i przyjeżdża do nas tylko na wakacje. Ciągle wysyła mi wspaniałe prezenty. Staję się jego ukochaną córką. Marzę, żeby kiedyś z nim podróżować.
Sen na jawie
Ludwika:
Każdego dnia spędzam osiem godzin grając na pianinie. Powiedziano mi, że jestem bardzo utalentowanym i obiecującym muzykiem dopiero w wieku 5 lat.
Dostałam też mojego prywatnego nauczyciela języka angielskiego.
Żyję zatopiona w luksusie orientalnych dywanów, mebli, szkła i ozdób.
Moja ciocia lubi towarzystwo lokalnej elity. Podczas podwieczorków pokazuję swoje umiejętności gry na pianinie.
Rzadko odwiedzam rodziców i braci. Nazywają mnie damą lub księżniczką i nigdy nie mamy żadnych wspólnych zainteresowań.
Lwów
Ludwika:
W wieku 6 lat zostałam właścicielką własnego domu w Stryju w geście zabezpieczenia swojej przyszłości. Zostałam przyjęta do renomowanej Regularnej Szkoły Muzycznej we Lwowie. Niestety w dniu, w którym miałam zacząć, 1 września, wybucha wojna. Wszystkie plany zostają anulowane „na razie”.
Uwięziona w nędzy wojny, którą postrzegam jako ciągły strach i stworzony Niemcami a Rosjanami, tracę przywilej posiadania pokoju z własnym ogrodem. Nie możemy już dłużej utrzymywać dla mnie pokojówki i wprowadza się do nas rosyjska rodzina oficera wysokiego stopnia. Nie wolno mi narzekać, ale standard życia drastycznie spada. I nadal jestem bardzo samotna.
Do Kazachstanu
W kwietniu 1940 r. Józef został uwięziony w Stryju pod zarzutem zaangażowania politycznego. Kiedy odbywał karę, jego rodzina została deportowana do Kazachstanu.
Ludwika:
W kwietniu 1940 r. wszędzie krążą plotki o przymusowych przydziałach do „Syberii”. Ponieważ uważa się, że bogata „burżuazja” zostanie wysiedlona, przenoszę się z powrotem do Skolu, do rodziców – dla mojego bezpieczeństwa. Taty nie ma w domu, został uwięziony za zaangażowanie polityczne i wojskowe (przemyt broni żołnierzom na froncie).
Szukając swojego miejsca
Ludwika:
Wsiadamy do pociągu. Warunki są spartańskie: wagony były używane do hodowli bydła. Kiedy się zatrzymujemy, dostajemy wrzątek („kipiatok”). Podróż do Kustonayeva trwa 10 dni. Gdy wysiadamy, gdy kończy się kolej, jedziemy dalej do Kareliovki, małej wioski w środku Kazachstanu. W rzeczywistości w szczerym polu.
Staramy się znaleźć miejsce na pobyt. Przenosimy się z jednego domu do drugiego. Zamiast mieć swoją służącą, zostaję służącą w domu. Niektórzy ludzie budują swoje domy, ale my żyjemy z innymi rodzinami.
Zimy są tak surowe, że gdy ktoś umiera, nie możemy zakopać trumny w ziemi. Wiele trumien po zimie odpływa z powodu roztopów wiosną, i nigdy nikt ich nie znalazł. Powtarzamy, że teraz każdy dziki kwiat opłakuje śmierć tych, którzy odeszli zimą.
Więzienie i zrujnowane życia
Już w 1940 roku Józef trafił do więzienia w Archangielsku.
Po odbyciu kary wszystkich jego dzieci i żonę wywieziono do Kazachstanu, gdzie zmuszono ich do pracy za darmo i życiu w skrajnych warunkach.
Jego żona została zgwałcona przez Rosjanina, a następnie zaszła w ciążę z dziewczyną urodzoną w bardzo trudnych warunkach dalekiego Kazachstanu.
Jego 12-letnia córka Ludwika również była bliska gwałtu ze strony Gruzina, dla którego pracowała.
Marylka
Ludwika:
Pracuję dla Gruzina, który chce założyć winnicę w Kazachstanie. Bardzo mnie lubi, ale raz spróbował mnie zgwałcić (miałam wtedy 12 lat). Bronię się grożąc, że zniszczę jego szklany pojemnik na wino. W rezultacie muszę zmienić miejsce do życia. Zaprzyjaźniam się z Niemcami znad Wołgi. Dbam też o ich dzieci.
Przeprowadzam się do Marylki razem z mamą (pracującą w kołchozie) i braćmi. Nocami kradniemy słomę i kukurydzę. Głód i choroby to normalne, ale leczymy się miejscowymi lekami.
Moja mama zachodzi w ciążę po zgwałceniu przez przywódcę kołchozu. Na świat przychodzi nasza siostra Danusia. Wstydzimy się i chcemy uciec do lasu, ale w końcu dziecko kradnie nasze serca.
Armia Andersa
Najprawdopodobniej w Archangielsku Józef został zwerbowany do polskiego wojska, zwanego Armią Andersa.
Powstanie tej armii było wynikiem porozumienia między rządem polskim na uchodźstwie w Londynie a Stalinem po ataku hitlerowskich Niemiec na Rosję w 1941 roku.
Stamtąd wraz z armią podróżował przez Azję i Bliski Wschód, by w końcu dotrzeć do Anglii, gdzie zamieszkał na północy Anglii.
Podczas swojej podróży przejeżdżał przez Teheran i tam spotkał ludzi, którzy znali i współpracowali z Michałem Zborkiem, wujkiem, który opiekował się córką w Stryju. Wspominał o szacunku, jakim darzyli tego człowieka jego współpracownicy.
Większość elementów historii Józefa jest nieznana, ponieważ nie chciał ich zbytnio rozwijać.
st nieznana, ponieważ nie chciał ich zbytnio rozwijać.
Monte Cassino
Wiemy jednak, że Józef brał udział w bitwie pod Monte Cassino, krytycznym miejscu frontu we Włoszech. Pracował tam w pralni. Zabrał stamtąd pocztówkę, ale po wojnie nie mógł jej wysłać do rodziny z powodu problemów, jakie mogła mieć rodzina kontaktując się z członkiem mieszkającym za granicą.
Powrót do Polski
Ludwika:
Dopiero w 1946 roku, rok po jej oficjalnym zakończeniu, dowiadujemy się, że wojna się skończyła i możemy wrócić do Polski. Wracamy bydlęcymi wagonami do Polski i na kilka tygodni przenosimy się do Szczecina, który przed II wojną światową był niemieckim miastem. Nigdy nie odwiedziłam miejsc, w których dorastałam. Nie było mi przeznaczone mieszkać w domu, który został dla mnie zbudowany.
Kopalnie
Ludwika:
W Polsce jesteśmy transportowani ze Szczecina do Wałbrzycha, górniczego miasta na terenie dzisiejszych Ziem Zachodnich.
Dostajemy mieszkanie, które kiedyś należało do rodziny niemieckiej.
Tutaj wszystko jest „po Niemcach”, ale mamy poczucie, że zaczynamy nowe życie.
Foxley i suknia weselna
Józef mieszkał w Foxley w Anglii do 1959 roku, kiedy ostatecznie wrócił do Polski. Nie mogąc wziąć udziału w weselu córki, przysłał jej materiał najlepszej jakości, aby mogła uszyć suknię na miarę. Okazało się, że pomimo tego, że kupił go w Anglii był polski, wyprodukowany w Andrychowie, bardzo blisko miejsca, w którym jego córka w końcu zamieszkała.
Małżeństwo
Ludwika:
Wychodzę za mąż, bo chcę być wolna i niezależna. Mój narzeczony Julian pracuje w polskich kopalniach przy instalacjach elektrycznych i wodnych. Opiekuje się dwiema sierotami, dziećmi kuzyna. Tak więc zaczynam życie rodzinne z dwójką dzieci mojego męża, które nawet nie są jego własnymi.
Mój tata, który po wojnie mieszka w Anglii, przysyła mi materiał na moją suknię ślubną. Brał udział w wojnie jako żołnierz i brał udział w bitwie o Monte Cassino. W latach sześćdziesiątych wraca do Polski, ale już nigdy nie spotykają się z moją mamą.
Józef
Po wojnie Józef już nigdy nie spotkał swojej żony.
Był bardzo szczęśliwy, że poznał swoje wnuki, ale zawsze pozostawał obcym dla swojej rodziny.
Nie mówiono zbyt wiele o ich przeszłości, by o niej zapomnieć.
Ciche życie
Ludwika:
Wreszcie mój mąż Julian otrzymuje od swojego pracodawcy dwupokojowe mieszkanie. W Bielsku – Białej udomowiliśmy się na dobre.
Nasze małżeństwo trwa 53 lata, do jego śmierci w 2008 roku.
Mam dwoje dzieci, dziesięcioro wnucząt i trzynaścioro prawnuków.
Od wyjazdu z Kazachstanu nigdy nie płakałam. Wszystkie moje łzy zostały tam wykorzystane.
Na koniec
Ludwika:
Teraz jestem na ostatnim przystanku mojej życiowej podróży. Nie mogąc samodzielnie chodzić, mieszkam u córki.
Pochowałam mojego ukochanego męża, a mój syn nie żyje.
Jeszcze raz próbowałam grać na pianinie, ale wiesz, moje palce nie są już do muzyki. Nawet jeśli moja dusza jest pełna dźwięków.
Każdego dnia żyję na nowo przez całe życie.
Żyliśmy spokojnie
Ludwika:
Nigdy nie przypuszczałam, że tak się skończy: biedna dziewczyna, przemieniona w księżniczkę, a potem znowu w służącą. A potem przenieść się do czyjegoś opuszczonego domu, a potem osiedlić się w pięknym, małym mieście położonym w górach, gdzie odnajdę spokój.
Dziękuję Bogu za dobre życie, za rodzinę, która jest moim największym skarbem.